Życie światłem, bretarianizm



Na naszej, raz równej, a nieraz i jakże stromej drodze natrafić możemy na najrozmaitsze szlaki, wszelakie wskazówki, które jak dotąd doprowadziły nas do tego właśnie miejsca, a zapewne zarazem i do tego wpisu. Nic się nie dzieje przypadkiem, coś tak chaotycznego nie istnieje. Każdy nasz krok, obranie szlaku, niepowtarzalny oddech... Wszystko niosło cel, niosło też i naukę, z której i możemy skorzystać, i nie, albowiem to nasze życie, nasza droga, nasze decyzje i rozwój, ale o tym nieco dalej. Chcąc nie chcąc, droga ciągnie się nieprzerwanie, prowadzi nas przez lasy coraz to nowszych szlaków, wielu rad, pomocy. Być może ową drogę jak i napotkane niegdyś szlaki wytyczyliśmy sobie sami, być może tylko takie umożliwiały rozwój, tylko takie dawały ruch, bowiem jak na początku-Nic się nie dzieje przypadkiem...

Wróćmy jednak do rozwoju. Czym on w ogóle jest? Zapewne może być tonami książek, pęczkami kursów, lecz, doprawdy, póki to w nich jesteśmy, to je czytamy czy w nich uczestniczymy, zapominamy o tym czym on, ów rozwój, jest. Sądzę, że jest żywy, zmienia się, ciągnie, a co za tym idzie-jest nami, w nas się znajduje i to z nas pochodzi. Bynajmniej, rozwoju nie może nieść martwa książka tak jak ruchu nie może symbolizować zastój.

Jak się rozwinąć? Niby tak szerokie pytanie? Otóż, według mnie, najlepiej jest poznać siebie. Spojrzeć w lustro nie z poziomu wpojonych programów, nawet nie z poziomu naszego ciała czy życia, lecz z naszego boskiego, nieśmiertelnego światła, z naszego Boga, miłości. Wtedy to ujrzymy, iż rozwój nie istnieje, jest jedynie fikcją, tak jaki i fikcją jest droga czy doskonałość, do której tak nieprzerwanie pędzimy. Wszystko jest fikcją. Czemu? Bo też i nie ma się w czym dokształcać, nie ma szlaków, rad, drogi. Jest jeden ruch, jedni my-jedna, wszechmocna miłość, jest Bóg.

Spojrzeć w lustro da się na wiele sposobów. Tu właśnie można niejako przejść do tytułowego bretarianizmu. Czy jest on drogą? Nie, bynajmniej, jest wskazówką, doświadczeniem, pomocą w celu oderwania się, zobaczenia nas samych bez zbędnych powłok, a jedynie poprzez zrozumienie, iż Dusza, więc my, nie potrzebuje chociażby pokarmu, albowiem jest wszechmocną, boską energią, przede wszystkim-nieograniczoną, a tym bardziej już nieograniczoną jedzeniem. Jak już, my sami możemy ją ograniczyć poprzez wpojone reguły, a co najczęstsze-brak wiary w siebie, w swą wszechmoc, w swą miłość, doskonałość.

Toteż wróćmy do tematu- bretarianizmu. Nie do drogi, nie do nas, nawet nie do jedzenia czy jego braku, acz do wskazówki, jednego z luster, w którym możemy się przejrzeć, by odkryć swą jakże bezgraniczną boską naturę.

Życzę szczęścia.

Pozdrawiam.

Bbard

Zapraszam również do spotkania wraz z Mariuszem Alinem, możliwości przejrzenia się w jednym z luster i odkrycia swego boskiego piękna, rzec-po prostu siebie.

https://www.facebook.com/events/468545000170284/?active_tab=about

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Pieczęcie kościelne

UWOLNIENIE DUSZY

CHIRURGIA FANTOMOWA